„Najlepiej sprzedający się polski malarz”, „najpopularniejszy polski malarz swego pokolenia”, „najbardziej rozpoznawalny na świecie polski artysta” – media przyzwyczaiły nas, że po nazwisku Sasnal zazwyczaj następuje jakieś „naj”. Jest znany, a popularność i ceny, które kolekcjonerzy są skłonni płacić za jego obrazy, coraz częściej przesłaniają jego samego, zamykając go w szczerozłotej szufladzie z nazwą „gwiazdor polskiego malarstwa”.
W rozmowie z Jakubem Banasiakiem Wilhelm Sasnal nie daje się zamknąć w żadnej szufladzie. Odżegnuje się od etykietki dyżurnego popbanalisty czy artysty pokoleniowego, opowiada nie tylko o całej swojej drodze twórczej – od krakowskiej ASP do ostatniego filmu Słońce, to słońce mnie oślepiło – ale także burzy narosłe wokół swego wizerunku mity. Mówi o inspiracjach, o tym, co jest dla niego najważniejsze w tworzeniu, ale także o tym, co go mierzi we współczesnej kulturze. Z jego odważnych, często kontrowersyjnych refleksji wyłania się postać humanisty i dojrzałego, społecznie zaangażowanego artysty, który ani przez chwilę nie osiadł na laurach.
Wilhelm Sasnal (ur. 1972) – malarz, rysownik, filmowiec i twórca komiksów. Jego prace były pokazywane podczas wielu wystaw indywidualnych i grupowych: 31 Bienal de São Paolo (2014), Haus Der Kunst w Monachium (2012), Whitechapel Gallery w Londynie (2011/12), 55th Carnegie International (Carnegie Museum of Art, Pittsburgh, 2008), Kunsthalle Zürich w Zürichu (2003). Wspólnie z żoną Anką wyreżyserował cztery filmy pełnometrażowe: „Słońce, to słońce mnie oślepiło” (2016), „Huba” (2013), „Aleksander” (2013) oraz „Z daleka widok jest piękny” (2011). Mieszka i pracuje w Krakowie.